Czarnulka Just Jojo oraz maluchy Kind of są już w swoich nowych domach
Najpierw wystawy. W połowie listopada w Poznaniu swój debiut zaliczyły Koko (Kind of Khloe) i towarzysząca jej Kim (Kind of Kimberly), która wówczas nie miała jeszcze nowego domu. O dziwo „osoba towarzysząca” uzyskała wynik lepszy niż ta, na którą bardziej liczyliśmy. Podczas gdy Koko w oba dni o włos przegrywała porównanie do Best in Show (za każdym razem zostawała do finalnego porównania dwóch spośród czterech kotów i za każdym razem sędzia ostatecznie wolał jej rywalkę), Kim w niedzielę na tyle urzekła sędzię Helene Lis, że dostała od niej bezproblemową nominację oraz głos w panelu. Potem była wystawa w Siedlcach, gdzie ponownie wybraliśmy się z Koko oraz Lubcią (Eastern Family’s Lyubima), mamą Jojo, od której porodu upłynęło już prawie pół roku, co pozwoliło jej w miarę wrócić do wystawowej kondycji. Zdecydowaliśmy się więc wykorzystać ostatnie szanse na ukończenie przez nią tytułu International Championa na złagodzonych, „covidowych” warunkach, tj. bez konieczności wyjazdu za granicę, za to z większą liczbą certyfikatów uzyskanych w kraju.
Siedlce okazały się dla nas dużo bardziej łaskawe niż Poznań. Lubcia dostała dwa kolejne certyfikaty oraz była w sobotę nominowana do Best in Show, w którym przegrała w losowaniu (w przypadku remisu i braku sędziego z odpowiednimi uprawnieniami do rozstrzygnięcia impasu, o wygranej decyduje ślepy traf – losowanie wyłania sędziego, który wskazuje zwycięzcę, czyli kota, na którego wcześniej zagłosował), zaś Koko w oba dni dostała bezdyskusyjne Best in Show oraz po jednym głosie w wyborze Best in Category.
Ukoronowaniem naszych wystawowych peregrynacji był jeden dzień w Łodzi. Niedziela 11.12 – kiedy całą centralną Polskę zasypało mnóstwem śniegu. Zimowa (na zewnątrz) i industrialna (wewnątrz Hali Maszyn EC1, gdzie odbywała się wystawa) sceneria nie była dla nas łaskawa – musieliśmy zadowolić się ocenami Ex1 i ukończeniem przez Lubcię tytułu.
Równolegle do wystaw żegnaliśmy kolejne kociaki. Najpierw najstarszą Jojo. Nasza jedynaczka trafiła do domu, który dobrze znamy. Tj. znamy właścicieli, bo sam dom pojawił się w międzyczasie. Kiedy z Izą, Jackiem i ich długowłosym orientem Leonem zamieszkała siostra naszej Elaine, Elfin Eevee (w domu zwana Rysią) mieszkali jeszcze w Poznaniu, zaś obecnie w podpoznańskim Tarnowie Podgórnym w domu z dużym (i zabezpieczonym) ogrodem, który latem jest królestwem naszej kotki. Liczymy, że już niedługo Jojo będzie dobrą towarzyszką jej outdoorowych zabaw.
Po Jojo wyjechał Kokos, który jest jedynym kotem w rzeszowskim domu Patrycji i Tomka. – Na razie jedynym – zaklinał się pan Tomek decydując się na jego kupno. Mamy nadzieję, że nic się w tym względzie nie zmieniło, choć łobuzerska natura Kokosa ponoć cokolwiek daje się nowemu domowi we znaki.
Dzień po Kokosie w niedługą podróż na warszawskie Bemowo wyruszyła Kylie (czyli nasza „Keks”). Zamieszkała z Iwanem i jego żoną w towarzystwie urodziwego syjama. A potem była dłuższa przerwa – oczekiwanie na rejestrację nowej hodowli, do której miała pojechać Kim. W końcu tuż przed Świętami pożegnaliśmy także naszą syjamkę, czyli Kind of Kimberly Monichiwa*PL, która zamieszkała w Mysłowicach i wraz z liliowym syjamem Lumosem Grande Fortuna*PL z hodowli Doroty Matysiak będzie zaczątkiem programu hodowlanego GryfnyOrient*PL Marcina Małka, któremu życzymy sukcesów hodowlanych i wiele radości z naszej kotki.
Jojo i zabawa jej ulubioną jaszczurką