Mamy kocięta!!!
Wreszcie doczekaliśmy się miotu, który postanowił przyjść na świat niekoniecznie w środku nocy i w dodatku w dzień wolny od pracy (niedziela). Częściej tak poproszę!
Po narodzinach kociaka nr 1 kot-matka… zrobiła sobie dłuższą przerwę. Spokojnie zajmowała się maluchem, przysypiała, wędrowała po pokoju… Ponieważ wiedzieliśmy, że tym razem możemy spodziewać się sporej gromadki, nie zamierzaliśmy czekać na nią przesadnie długo. Wieczorem byliśmy w klinice, gdzie wywołany został ciąg dalszy akcji porodowej i w niedługim czasie powitaliśmy na świecie resztę kociątek. Dido jak to Dido – znana matka trzpiotka, szczególnie w pierwszej dobie – z początku starała się pogodzić opiekę nad potomstwem z ogromną potrzebą zajmowania się własnymi sprawami. Na szczęście ta lekka niefrasobliwość z czasem jej mija.
Zdjęcia rodziców oraz pierwszą fotkę maleństw można zobaczyć na stronie Kocięta. Pierwsza indywidualna sesja czeka je prawdopodobnie, kiedy będą miały około dwóch tygodni.