Wreszcie są kocięta!!!
Miot nie jest niestety duży: składa się tylko z dwóch dziewczynek, za to obie są tłuściutkie i silne. Nasza debiutantka przez pierwszą dobę obchodziła się z maluchami nieco obcesowo, jakby nie chciała uwierzyć, że nikt poza nią samą nie zajmie się nimi naprawdę dobrze. Pod byle pretekstem „urywała” się z gniazda: a to, żeby dać się wygłaskać, a to powygrzewać na słonecznej plamie, a to spędzić trochę czasu ze swoją własną mamą, Mogalo Honeymoon. Niezadowolenie dzieci z takiego obrotu spraw starała się łagodzić przynosząc najbardziej wrzaskliwe do naszego łóżka. Pierwszej nocy po porodzie nieustannie kursowałam pomiędzy własnym posłaniem a gniazdem odnosząc tam maleńką, czekoladową koteczkę i pomstując na jej wyrodną rodzicielkę. Nazajutrz Dido przeszła prawdziwą przemianę. Z latawicy zmieniła się w troskliwą opiekunkę kamieniem tkwiącą w gnieździe przy maluchach. Dopiero kiedy mocno zasypiają pozwala sobie na małe wycieczki, ale każdy, najcichszy nawet pisk ze strony którejś z latorośli powoduje, że natychmiast jest z powrotem. Nic więc dziwnego, że Flossy Fabiola i Fergie (tak postanowiliśmy je nazwać) czują się świetnie i rosną jak na drożdżach.
Zbiorową fotkę małych śpiochów oraz zdjęcia ich rodziców można zobaczyć w zakładce Kocięta. W ciągu najbliższych dwóch tygodni postaramy się wzbogacić ją także o indywidualne galerie.